Barbara Kowalewska (1950- 2015) wspomnienie
Barbara Kowalewska była związana z rozwojem pedagogiki waldorfskiej w Polsce prawie od pierwszych dni pojawienia się tej idei w naszym kraju. Spotkała się z nią w Holandii, kiedy posłała swoje córki do przedszkola waldorfskiego w 1979 roku, a później też do szkoły. Zafascynowana i coraz bardziej przekonana włączyła się aktywnie w życie tych placówek jako rodzic, a prawie 10 lat później wybrała się w podróż po Polsce, aby przede wszystkim pomóc rodzącym się wtedy na fali przemian inicjatywom inspirującym się tym pedagogicznym impulsem.
Pojawiło się też w Polsce w postaci powielanego maszynopisu tłumaczenie Barbary niewielkiej, ale jakże bogatej w treści książeczki Caroline von Heydebrand „O duszy dziecka” oraz wydana w 2001 roku przez Wydawnictwo Tęcza książka Bastiana Baana „Drogi do medytacji chrześcijańskiej”. Przetłumaczyła też książkę Bernarda Lieveogoda „Fazy rozwoju dziecka”, która ukazała się później w wersji opartej na tym tłumaczeniu, dokonanej przez Ewę Łyczewską. Kolejna praca, którą Barbara przez wiele lat doskonaliła, udostępniała fragmenty w postaci maszynopisu, to zawierająca wiele praktycznych i metodycznych treści i wskazówek do pracy szczególnie z małymi dziećmi, książka „Mam czas dla dziecka”, która w ostatecznej wersji została wydana przez Oficynę Wydawniczą Impuls w 2011 roku.
Ten impuls i talent do pisania i do tłumaczenia to wielka pasja i wielka siła Barbary, która jako polonistka i osoba znająca kilka języków obcych miała dodatkowe atuty, by ten talent rozwinąć i w pełni wykorzystać. Napisała jeszcze kilka książek i esejów, o których polscy czytelnicy mogą powiedzieć wiele dobrego, nie wspominając tłumaczeń ważnych tekstów pedagogicznych i antropozoficznych; niektóre jeszcze czekają na wydanie. Piszę o tym na końcu mojego wspomnienia. Do końca życia pracowała, kończąc swoją ostatnią książkę niemal w jego ostatnich dniach.
Moje kontakty z Barbarą były na początku stosunkowo luźne. Przeprowadziłam wiele rozmów z Barbarą, mniej istotnych i tych ważnych, jak ta podczas dłuższego spotkania z Barbarą w lipcu 2005 r. i potem w 2006 r. w czasie intensywnego kursu letniego PSEN w Bielsku-Białej. Wtedy to spędziłyśmy po kilka godzin w małym pokoiku hotelu „Błonie” i rozmawiałyśmy o różnych sprawach dotyczących bieżącej sytuacji i dalszego pedagogiki waldorfskiej w Polsce. Mówiła głównie Barbara, snując wspomnienia, czasem pełne powagi, melancholii i nawet smutku, ale też i radości, a dotyczące zarówno pierwszych kontaktów z osobami zainteresowanymi tą pedagogiką w Polsce, nawiązanych w czasie podróży do ojczyzny w latach 1988 i 1989, o wizytach w Warszawie, Krakowie, Olsztynie i Bielsku-Białej jak i późniejszych relacji z wieloma pedagogami, w tym m.in. ze słuchaczami PSEN, odbywającymi praktyki w Holandii. Mówiła o pomocy, jaką organizowała w Holandii, o współpracy z Holendrami zaangażowanymi w pomoc dla Polski, w tym o założonej między innymi przez nią, Mechteld Camman i Joopa van den Heuvel grupie Piek vor Polen, przekształconej później w fundację Helias Stiftung zbierającej fundusze na pomoc szczególnie dla przedszkola w Krakowie, które w 1989 roku pilnie potrzebowało lokalu i dzięki tej pomocy go uzyskało (zakupiono budynek przy ul. Królowej Jadwigi, w którym przedszkole waldorfskie działa do dzisiaj), a także w kolejnych latach na inne cele, między innymi na dofinansowywanie kursów letnich PSEN. Rozmawiałyśmy także wtedy o konieczności tłumaczenia literatury na temat pedagogiki waldorfskiej, tak potrzebnej naszej kadrze w powstających placówkach, ale też w celu informowania opinii publicznej i władz oświatowych, oraz ze względu na nasilone ataki nie tylko ze strony kościoła. Wiele wiedziałam i słyszałam o Barbarze już wcześniej, między innymi dzięki jej tłumaczeniom, tekstom rymowanek i zabaw paluszkowych, które krążyły w środowisku i pomocy przy praktykach dla słuchaczy PSEN. Ale dopiero teraz mogłam sobie jaśniej uświadomić pewne sprawy i porozmawiać o tym, co Barbara mogłaby i chciałaby zrobić na rzecz pedagogiki waldorfskiej w Polsce po prawie 10 letniej przerwie spowodowanej pewnym wycofaniem po okresie bardzo intensywnego wcześniejszego zaangażowania. Namawiałam Barbarę do wydania poprawionej wersji tłumaczenia książki „O duszy dziecka” (Wydawnictwo Spektrum, 2006) i do kolejnych tłumaczeń lub publikacji już częściowo zrobionych.
Od tej pory kontaktowałyśmy się częściej, zwłaszcza telefonicznie i mailowo, w różnych sprawach. W 2006 roku doszło do jej spotkania z Johannesem Kierschem, które zaowocowało kontynuacją podejmowanych przez niego wcześniej rozmów w kolegium PSEN i starań o dofinansowanie przez niemiecką fundację Softwear AG Stiftung projektu wydawniczego, którego kształt i sposób realizacji rodził się od jakiegoś czasu. Nabierał on coraz bardziej realnego wymiaru, zwłaszcza po kontaktach Johannesa Kierscha z profesorem Bogusławem Śliwerskim, w końcu został dopracowany i w ostatecznej wersji miał objąć 20 pozycji książkowych współczesnych autorów piszących na temat pedagogiki waldorfskiej, pozycji, które miały zostać przetłumaczone i wydane przez Oficynę Wydawniczą Impuls w Krakowie, specjalizującą się w publikowaniu literatury pedagogicznej i psychologicznej. Barbara, po naszym spotkaniu z panem J. Kierschem, które on sam nazwał losowym, nie bez oporów, włączyła się w prace nad projektem. Podjęła się nie tylko tłumaczenia niektórych pozycji („Pedagogika waldorfska. Wprowadzenie do pedagogiki R. Steinera”, J. Kiersch; „Zastygłe spojrzenie”, R. Patzlaff; „Teatrzyk w przedszkolu waldorfskim”, F. Jaffke), ale została „prawą ręką” pana Kierscha w negocjacjach z Oficyną Wydawniczą Impuls, osobami tłumaczącymi poszczególne pozycje, recenzentką, korektorką oraz często też pośrednikiem między stroną polską i niemiecką.
Obok tej ważnej pracy Barbara pisała swoje książki („Życie przed życiem prawa karmy i reinkarnacji”), robiła nowe tłumaczenia, w tym tekstów prof. Josta Schierena z Alanus Hochschule z Alfter, z którym spotkała się osobiście i którego artykuł „Pedagogika waldorfska. Wybrane zagadnienia epistemologiczne” został też opublikowany w czasopiśmie „Studia z Teorii Wychowania” w lipcu 2012; ponadto - tłumaczenia esejów Johannesa Kierscha („Ezoteryka w pedagogice waldorfskiej”). Opracowała wskazówki zatytułowane „Antropozoficzna ścieżka rozwoju wewnętrznego”. Wszystkie wymienione teksty ukazały się jako wewnętrzne materiały dla słuchaczy PSEN i nauczycieli waldorfskich w formie broszurek.
Ponadto kontakty z prof. Bogsławem Śliwerskim (redaktorem naukowym serii wydawniczej Pedagogika waldorfska), zaowocowały udziałem Barbary, J. Kierscha i grupy polskich pedagogów waldorfskich w organizowanych przez niego dwóch Międzynarodowych Konferencjach Edukacji Alternatywnej, w Łodzi w 2009 r. i w Warszawie w 2012. Szczególnie ta druga była dla Barbary niezwykle pracowita; dzięki niej, oprócz warsztatów, wystąpień i zajęć, mogliśmy też zrobić wystawę prac uczniów aż do 12 klasy i pokazać film o angielskiej szkole waldorfskiej „Gdy nauka staje się darem”, z jej tłumaczeniem.
Wiem, że odbyła kilka „życiowych” podróży, o których wspomina w swojej ostatniej książce, w tym na Samotrake, do której ponownego wspólnego odwiedzenia mnie namawiała. Niestety nie było nam to dane. Ponadto wyjeżdżała na specjalne zwiedzanie katedry w Chartres, z których to ostatnie i związane z nim przeżycia opisała w krótkim eseju.
Barbara Kowalewska odeszła o wiele za wcześnie, patrząc z naszej ziemskiej perspektywy, mimo to mam poczucie, że odeszła jako osoba spełniona i podstawę do tego dają mi między innymi ostatnie z nią rozmowy, ukończona książka „O antropozofii Rudolfa Steinera. Moje ścieżki między Amsterdamem, Samotraką, Chartres a Warszawą”, wydanej przez wydawnictwo Universitas, ale też niezwykła gotowość i ufność, z jaką przygotowywała się w tę kolejną i ostatnią ziemską podróż, co starała mi się (takie mam przekonanie) przekazywać w tych naszych ostatnich rozmowach. Pozostanie w mym sercu jako człowiek ciepły, pomocny, bezinteresowny, oddany całkowicie antropozofii i pedagogice waldorfskiej, którą prezentowała w sposób wyważony, nie narzucający, pozbawiony dogmatyzmu, a jednocześnie otwarty i odważny. Do tego potrafiła w ujmujący sposób zastosować swoją wielką erudycję i zrozumienie dla innych, także odmiennych poglądów.
Jestem ogromnie wdzięczna losowi za spotkanie Barbary.
Maria Świerczek